- Back to Home »
- Wywiad w Cosmopolitan (po polsku).
Specjalnie dla Was przetłumaczyliśmy ostatni wywiad z Aną Brendą w czasopiśmie Cosmopolitan. Życzymy miłej lektury. :)
_______________________________________
Zmierzasz do połowy nagrań "Corazón indomable". Ciężko dostosować się do rytmu pracy na planie telenoweli, prawda?
Nie było łatwo, od początku był to projekt bardzo wymagający, ale jestem zadowolona.
A więc, bez wątpienia wysiłek jest jednym z twoich wielkich sojuszników?
Dokładnie! Uwielbiam ten rytm i kocham swoją prace, na nic nie narzekam, jest to praca męcząca ale bardzo ją lubię.
Od zawsze wiedziałaś kim zostaniesz?
Tak... czasami, aż czuje, że jest to historia troszeczkę nudna, w znaczeniu, że nigdy w to nie wątpiłam, po prostu nie zawsze myślisz, że ci się uda. Aż tu nagle pewnego dnia budzisz się i tu jesteś, po tym wysiłku, grając główną rolę w telenoweli. Było to spełnienie marzeń.
Opowiedz nam jak dziewczynka, która mówiła ''mamo chce zostać aktorką'' osiągnęła ten cel.
Mam dużą i zjednoczoną rodzinę, mam tylko jednego brata i rodziców, ale dużo kuzynów. Ja urodziłam się jak moi kuzyni mieli już z 15 lat, a więc byłam dla nich jakby taką zabaweczką, laleczką, którą zabierali i tam i tu i wyobraźcie sobie, że dorastałam słuchając Timbirche Flans. Od dziecka czułam muzykę w środku, bardzo w niej uczestniczyłam.
Opowiedz nam o swoim dzieciństwie.
Chociaż urodziłam się w McAllen (Texas), to pochodzę z bardzo małego miasteczka w meksykańskim stanie Tamaulipas, Rio Bravo... Mam bardzo zakorzenioną kulturę amerykańską, ale też północną, z której jestem bardzo dumna. Dlatego też staram się zachować akcent.
A więc byłaś pewna tego co chciałaś robić...
Moi rodzice myśleli, że może zajmę się polityką tak jak oni (moja mama jest doradcą a mój tata farmerem), albo prawem. Widzieli mnie jako profesjonalistkę, chociaż nie wierzyli że zdobędę zawód, który oznaczałby opuszczenie domu i poświęcenie wielu rzeczy.
Chociaż Cię wspierali nie myśleli że to będzie na serio...
Dokładnie! i Wyobraźcie sobie, że było to bardzo frustrujące nie mieć żadnej osoby zainteresowanej sztuką w pobliżu... Stamtąd skąd pochodzę, nie ma nawet żadnego teatru, a więc uczyłam się najbardziej jak mogłam od mojego profesora historii sztuki, brałam lekcje tańca i aktorstwa. Chciałam robić rzeczy na prawdę wielkie. Rodzice mi opowiadają, że widziałam w telewizji reklamę castingu do CEA dla dzieci i płakałam, żeby mnie tam zabrali. Oczywiste, że oni wybijali mi to z głowy, bo myśleli że pewnego dnia mi to przejdzie.
Kto był twoim pierwszym przykładem do naśladowania?
Zawsze uwielbiałam Selene. Historia utalentowanej dziewczynki, którą wspierała rodzina, która zamieniła się w gwiazdę. Jest taką inspiracją z kulturą teksańsko-meksykańską tak jak ja.
Masz jakiś plan akcji żeby spełnić swoje marzenie?
Moja historia jest mieszanką szczęścia i wysiłku. Kiedy skończyłam 15 lat widziałam casting pewnego reality-show, który się nazywał ''Pop stars''. Zrobiłam strajk głodowy! Chciałam żeby pozwolili mi wziąć w nim udział. Ostatecznie udało się. Było tam 16 tysięcy dziewczyn i byłam ja... Żeby nie opowiadać za długo, program był produkcji Televisy i zaproponowali mi studia aktorskie. I oto jestem!
Gdyby istniał "Koktajl sukcesu", miałby składniki szczęścia, wysiłku i postawy. Według twojego przepisu jaki procent tego wszystkiego powinien zawierać?
Według przysłowia ''Szczęście jest wtedy, gdy talent spotyka szanse''. Myślę, że trzeba mieć postawę i przygotować się, żeby kiedy nadejdzie wielka szansa zrobić to dobrze. Mieszkam już 10 lat w Meksyku i jest wiele rzeczy, które bym chciała osiągnąć wcześniej, ale teraz wiem, że na wszystko jest czas. Oczywiście brakuje mi dużo do perfekcji, ale teraz mogłam cieszyć się i wykorzystywać maksymalnie każdą niespodziankę życiową.
Czułaś się kiedyś pokonana?
Wiele razy! Przybyłam do miasta Meksyk bez żadnych znajomych i nie mogę wam powiedzieć jaka ilość castingów, w których brałam udział zawiodła, pomimo, iż dawałam z siebie wszystko. Otrzymywałam wiele krytyk bo jestem brunetką lub że mój nos jest nie dokończony lub moje ciało ma krzywizny. Dzisiaj dziękuje Bogu, bo te rzeczy sprawiły, że jestem silniejsza, chociaż przepłakiwałam całe noce.
Myślałaś, że nie jesteś wcale taka ładna?
Wyznam wam sekret! Nie zawsze czuje się taka piękna, za jaką mnie uważają mój mąż lub moja rodzina. Tak jestem szczęśliwa z tego co mam. Nigdy bym nie zmieniła moich cech charakteru ani nie przeszłabym operacji plastycznej, które zmieniłyby moją esencje. Oczywiście, że mam niepewności tak jak każdy.
Zmieniłabyś coś w sobie? Poza wyglądem fizycznym?
Chciałabym być jaśniejsza dla siebie, kiedy jestem szczęśliwsza i bardziej zrelaksowana. Wtedy czuje się piękniejsza. Kobiety szczęśliwe są kobietami najpiękniejszymi, a więc póki dobrze się odżywiasz i uprawiasz sport nie potrzeba ci żadnej operacji.
A gdy frustracja z tobą wygrywała, co robiłaś?
Jestem bardzo dumna. Nie mogłam wrócić załamana do mojego malutkiego miasteczka, gdzie wszyscy wiedzieli, że wyjechałam dogonić swoje marzenia. Moi rodzice chcieli żebym pewnego dnia oznajmiła ''wróciłam prowadzić swoje życie tak jak moje przyjaciółki lub kuzyni. Wyjdę młodo za mąż, będę mieć dzieci i będę blisko was cały czas''. Nie pozwoliłabym na to, a więc okłamywałam ich, że wszystko szło dobrze, że miałam tysiące projektów, a kiedy się rozłączałam płakałam i płakałam.
Mówią, że to co nas nie zabije...
Właśnie to mnie uczyniło szczęśliwszą. Zajęło mi to 10 lat, ale się udało. Teraz moi rodzice są dumni ze mnie.
A w innych dziedzinach... Co wolisz, miłość od pierwszego wejrzenia czy taką, która płonie powolnym ogniem?
Która płonie powolnym ogniem. Całe życie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. Zawsze myląc się szukałam jej, bo myślałam, że życie takie jest, że jest sprawiedliwe. Przeciążałam sytuacje lub wpadałam w związki, gdzie nie zawsze traktowano mnie dobrze, bo nie chciałam być sama. Dopiero później zrozumiałam, że życie nie jest takie i kiedy już nie chciałam być w związku, poznałam Alejandra.
Jak się poznaliście?
Dzięki naszej wspólnej znajomej. Alejandro żyje w Hiszpanii i ta koleżanka (Roberta) zaprosiła nas na lunch. Pewnego razu, kiedy on był w Meksyku przedstawiła nas sobie, ale każdy robił swoje. Jakiś miesiąc później pojechałam do Hiszpanii z moją przyjaciółką i poznawaliśmy się lepiej. Dopiero później zaczęliśmy chodzić, bo tak na prawdę żadne z nas nie szukało tego... po prostu się stało.
W którym momencie zdałaś sobie sprawę że on jest Mr. Right?
Wierzę w to, że zawsze, jeśli jeden gra dobrze, spotykają go dobrze rzeczy. Ale niestety nie zawsze tak jest. Zazwyczaj chcemy coś dobrego z nie właściwymi osobami. Ja zawsze mówiłam, że jeśli będę grzeczna, wszechświat wyśle mi coś fajnego, a Alejandro bardzo mi się podobał. Miał w sobie coś tak ładnego. Zawsze mówiłam '"on musi być moim karmą, moją nagrodą za te wszystkie złe chwile''.
Właściwie to mówią, że ''Happen in Vegas stays in Vegas'', ale to nie był twój przypadek...
(Śmiech). Z jednej strony jestem miejską dziewczynką z przyzwyczajeniami bardzo tradycyjnymi, ale moja druga strona jest buntownicza i lubię robić szalone rzeczy, to było coś nie wiarygodnego i chcemy to zachować dla siebie. Oczywiście udostępniam zdjęcia na moim Instagramie, bo mam super kontakty z moimi fanami.
Jest aktualny plan ślubu pod koniec roku?
Tak oczywiście, on nie przestaje być torreadorem, a ja aktorką. Oboje chcemy świętować ze wszystkimi naszymi znajomymi i z naszymi rodzinami w formie tradycyjnej.
Jak się dogadujecie? Ty aktorką, on torreadorem. Nie jest to chaotyczne?
Zawsze myślałam, że ten kto chce, może zawsze. Uważałam, że muszę być z kimś kto nie dedykuje się temu samemu, żeby móc się dzielić i też mi się nie udało. Teraz mam dużo kontaktu z nim, żeby koordynować czasem i być razem przede wszystkim. Jest moim najlepszym przyjacielem.
Wszyscy w życiu odgrywamy jakąś role. Wydaje mi się że jesteś w odpowiedniej chwili. Ta ''ty'' obecna co ma czego nie miała wcześniej?
Jestem dużo bardziej zrelaksowana, akceptuje siebie, akceptuje to co mam i pracuje nad tym. Wcześniej wymagałam od siebie za wiele.
Jak doszłaś do tego wniosku?
Przez ciosy... Ścieżka nie była prosta, ale zdajesz sobie spraw, że nic nie jest, aż tak ciężkie i niemożliwe, czyli jeśli czegoś chcesz to zdobywasz i kiedy ci się nie udaje, to dlatego ze coś lepszego później nadejdzie. Dzięki Bogu czuje się piękniejsza i lepsza niż kiedykolwiek, bo też mam kogoś kto mi to powtarza. Zawsze jest fajnie mieć kogoś dla kogo jesteś kobietą najpiękniejszą na świecie, daje ci to niesamowitą pewność siebie.
Żeby zajść tak daleko zostawiłaś jakiś nawyk?
Tak. Ja myślałam, że każdy otrzymuje to co daje a nie jest tak. Wcześniej byłam bardzo uczuciowa. Jeśli ktoś mi mówił ''przyjdę za chwilkę cię odwiedzić'', czekałam w domu z talerzykiem sera i bałam się bardzo żeby nie wystawili mnie do wiatru. Nauczyłam się, że to nie tylko moje problemy, że cały świat jest taki sam. Kiedy znajdujesz się sama dochodzi do ciebie że nikt się tobą nie zaopiekuje lepiej niż ty.
Boisz się czegoś?
Bałam się samotności, ale już nie i nie, dlatego że mam towarzystwo. Tylko dlatego że odkryłam, że będąc z kimś możesz odczuwać najgorszą samotność.
Jesteś bardzo zdyscyplinowana, ale jaki jest przysmak dla którego odstawiasz dietę?
Ciasta i wino.
Czego nie lubisz robić?
Wstawać rano... To mnie sporo kosztuje i będzie przez całe życie. Jestem kreatywniejsza nocą.
Tak trudno jest wstać? Budzisz się kawą?
Uwielbiam to! Nie odmawiam sobie porannej kawki. Kocham kawę meksykańską ciemną i mocną. Nie lubię smakowych.
Kiedy ostatni raz zachowywałaś się jak dziecko?
Na planie przed chwilką, jak nagrywaliśmy scenkę i byłam z panem Cesarem Evorą. On leżał na łóżku szpitalnym i łóżko zaczęło dziwnie hałasować. Jego postać była obolała, ale ja nie powstrzymywałam śmiechu.
_______________________________________
Zmierzasz do połowy nagrań "Corazón indomable". Ciężko dostosować się do rytmu pracy na planie telenoweli, prawda?
Nie było łatwo, od początku był to projekt bardzo wymagający, ale jestem zadowolona.
A więc, bez wątpienia wysiłek jest jednym z twoich wielkich sojuszników?
Dokładnie! Uwielbiam ten rytm i kocham swoją prace, na nic nie narzekam, jest to praca męcząca ale bardzo ją lubię.
Od zawsze wiedziałaś kim zostaniesz?
Tak... czasami, aż czuje, że jest to historia troszeczkę nudna, w znaczeniu, że nigdy w to nie wątpiłam, po prostu nie zawsze myślisz, że ci się uda. Aż tu nagle pewnego dnia budzisz się i tu jesteś, po tym wysiłku, grając główną rolę w telenoweli. Było to spełnienie marzeń.
Opowiedz nam jak dziewczynka, która mówiła ''mamo chce zostać aktorką'' osiągnęła ten cel.
Mam dużą i zjednoczoną rodzinę, mam tylko jednego brata i rodziców, ale dużo kuzynów. Ja urodziłam się jak moi kuzyni mieli już z 15 lat, a więc byłam dla nich jakby taką zabaweczką, laleczką, którą zabierali i tam i tu i wyobraźcie sobie, że dorastałam słuchając Timbirche Flans. Od dziecka czułam muzykę w środku, bardzo w niej uczestniczyłam.
Opowiedz nam o swoim dzieciństwie.
Chociaż urodziłam się w McAllen (Texas), to pochodzę z bardzo małego miasteczka w meksykańskim stanie Tamaulipas, Rio Bravo... Mam bardzo zakorzenioną kulturę amerykańską, ale też północną, z której jestem bardzo dumna. Dlatego też staram się zachować akcent.
A więc byłaś pewna tego co chciałaś robić...
Moi rodzice myśleli, że może zajmę się polityką tak jak oni (moja mama jest doradcą a mój tata farmerem), albo prawem. Widzieli mnie jako profesjonalistkę, chociaż nie wierzyli że zdobędę zawód, który oznaczałby opuszczenie domu i poświęcenie wielu rzeczy.
Chociaż Cię wspierali nie myśleli że to będzie na serio...
Dokładnie! i Wyobraźcie sobie, że było to bardzo frustrujące nie mieć żadnej osoby zainteresowanej sztuką w pobliżu... Stamtąd skąd pochodzę, nie ma nawet żadnego teatru, a więc uczyłam się najbardziej jak mogłam od mojego profesora historii sztuki, brałam lekcje tańca i aktorstwa. Chciałam robić rzeczy na prawdę wielkie. Rodzice mi opowiadają, że widziałam w telewizji reklamę castingu do CEA dla dzieci i płakałam, żeby mnie tam zabrali. Oczywiste, że oni wybijali mi to z głowy, bo myśleli że pewnego dnia mi to przejdzie.
Kto był twoim pierwszym przykładem do naśladowania?
Zawsze uwielbiałam Selene. Historia utalentowanej dziewczynki, którą wspierała rodzina, która zamieniła się w gwiazdę. Jest taką inspiracją z kulturą teksańsko-meksykańską tak jak ja.
Masz jakiś plan akcji żeby spełnić swoje marzenie?
Moja historia jest mieszanką szczęścia i wysiłku. Kiedy skończyłam 15 lat widziałam casting pewnego reality-show, który się nazywał ''Pop stars''. Zrobiłam strajk głodowy! Chciałam żeby pozwolili mi wziąć w nim udział. Ostatecznie udało się. Było tam 16 tysięcy dziewczyn i byłam ja... Żeby nie opowiadać za długo, program był produkcji Televisy i zaproponowali mi studia aktorskie. I oto jestem!
Gdyby istniał "Koktajl sukcesu", miałby składniki szczęścia, wysiłku i postawy. Według twojego przepisu jaki procent tego wszystkiego powinien zawierać?
Według przysłowia ''Szczęście jest wtedy, gdy talent spotyka szanse''. Myślę, że trzeba mieć postawę i przygotować się, żeby kiedy nadejdzie wielka szansa zrobić to dobrze. Mieszkam już 10 lat w Meksyku i jest wiele rzeczy, które bym chciała osiągnąć wcześniej, ale teraz wiem, że na wszystko jest czas. Oczywiście brakuje mi dużo do perfekcji, ale teraz mogłam cieszyć się i wykorzystywać maksymalnie każdą niespodziankę życiową.
Czułaś się kiedyś pokonana?
Wiele razy! Przybyłam do miasta Meksyk bez żadnych znajomych i nie mogę wam powiedzieć jaka ilość castingów, w których brałam udział zawiodła, pomimo, iż dawałam z siebie wszystko. Otrzymywałam wiele krytyk bo jestem brunetką lub że mój nos jest nie dokończony lub moje ciało ma krzywizny. Dzisiaj dziękuje Bogu, bo te rzeczy sprawiły, że jestem silniejsza, chociaż przepłakiwałam całe noce.
Myślałaś, że nie jesteś wcale taka ładna?
Wyznam wam sekret! Nie zawsze czuje się taka piękna, za jaką mnie uważają mój mąż lub moja rodzina. Tak jestem szczęśliwa z tego co mam. Nigdy bym nie zmieniła moich cech charakteru ani nie przeszłabym operacji plastycznej, które zmieniłyby moją esencje. Oczywiście, że mam niepewności tak jak każdy.
Zmieniłabyś coś w sobie? Poza wyglądem fizycznym?
Chciałabym być jaśniejsza dla siebie, kiedy jestem szczęśliwsza i bardziej zrelaksowana. Wtedy czuje się piękniejsza. Kobiety szczęśliwe są kobietami najpiękniejszymi, a więc póki dobrze się odżywiasz i uprawiasz sport nie potrzeba ci żadnej operacji.
A gdy frustracja z tobą wygrywała, co robiłaś?
Jestem bardzo dumna. Nie mogłam wrócić załamana do mojego malutkiego miasteczka, gdzie wszyscy wiedzieli, że wyjechałam dogonić swoje marzenia. Moi rodzice chcieli żebym pewnego dnia oznajmiła ''wróciłam prowadzić swoje życie tak jak moje przyjaciółki lub kuzyni. Wyjdę młodo za mąż, będę mieć dzieci i będę blisko was cały czas''. Nie pozwoliłabym na to, a więc okłamywałam ich, że wszystko szło dobrze, że miałam tysiące projektów, a kiedy się rozłączałam płakałam i płakałam.
Mówią, że to co nas nie zabije...
Właśnie to mnie uczyniło szczęśliwszą. Zajęło mi to 10 lat, ale się udało. Teraz moi rodzice są dumni ze mnie.
A w innych dziedzinach... Co wolisz, miłość od pierwszego wejrzenia czy taką, która płonie powolnym ogniem?
Która płonie powolnym ogniem. Całe życie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. Zawsze myląc się szukałam jej, bo myślałam, że życie takie jest, że jest sprawiedliwe. Przeciążałam sytuacje lub wpadałam w związki, gdzie nie zawsze traktowano mnie dobrze, bo nie chciałam być sama. Dopiero później zrozumiałam, że życie nie jest takie i kiedy już nie chciałam być w związku, poznałam Alejandra.
Jak się poznaliście?
Dzięki naszej wspólnej znajomej. Alejandro żyje w Hiszpanii i ta koleżanka (Roberta) zaprosiła nas na lunch. Pewnego razu, kiedy on był w Meksyku przedstawiła nas sobie, ale każdy robił swoje. Jakiś miesiąc później pojechałam do Hiszpanii z moją przyjaciółką i poznawaliśmy się lepiej. Dopiero później zaczęliśmy chodzić, bo tak na prawdę żadne z nas nie szukało tego... po prostu się stało.
W którym momencie zdałaś sobie sprawę że on jest Mr. Right?
Wierzę w to, że zawsze, jeśli jeden gra dobrze, spotykają go dobrze rzeczy. Ale niestety nie zawsze tak jest. Zazwyczaj chcemy coś dobrego z nie właściwymi osobami. Ja zawsze mówiłam, że jeśli będę grzeczna, wszechświat wyśle mi coś fajnego, a Alejandro bardzo mi się podobał. Miał w sobie coś tak ładnego. Zawsze mówiłam '"on musi być moim karmą, moją nagrodą za te wszystkie złe chwile''.
Właściwie to mówią, że ''Happen in Vegas stays in Vegas'', ale to nie był twój przypadek...
(Śmiech). Z jednej strony jestem miejską dziewczynką z przyzwyczajeniami bardzo tradycyjnymi, ale moja druga strona jest buntownicza i lubię robić szalone rzeczy, to było coś nie wiarygodnego i chcemy to zachować dla siebie. Oczywiście udostępniam zdjęcia na moim Instagramie, bo mam super kontakty z moimi fanami.
Jest aktualny plan ślubu pod koniec roku?
Tak oczywiście, on nie przestaje być torreadorem, a ja aktorką. Oboje chcemy świętować ze wszystkimi naszymi znajomymi i z naszymi rodzinami w formie tradycyjnej.
Jak się dogadujecie? Ty aktorką, on torreadorem. Nie jest to chaotyczne?
Zawsze myślałam, że ten kto chce, może zawsze. Uważałam, że muszę być z kimś kto nie dedykuje się temu samemu, żeby móc się dzielić i też mi się nie udało. Teraz mam dużo kontaktu z nim, żeby koordynować czasem i być razem przede wszystkim. Jest moim najlepszym przyjacielem.
Wszyscy w życiu odgrywamy jakąś role. Wydaje mi się że jesteś w odpowiedniej chwili. Ta ''ty'' obecna co ma czego nie miała wcześniej?
Jestem dużo bardziej zrelaksowana, akceptuje siebie, akceptuje to co mam i pracuje nad tym. Wcześniej wymagałam od siebie za wiele.
Jak doszłaś do tego wniosku?
Przez ciosy... Ścieżka nie była prosta, ale zdajesz sobie spraw, że nic nie jest, aż tak ciężkie i niemożliwe, czyli jeśli czegoś chcesz to zdobywasz i kiedy ci się nie udaje, to dlatego ze coś lepszego później nadejdzie. Dzięki Bogu czuje się piękniejsza i lepsza niż kiedykolwiek, bo też mam kogoś kto mi to powtarza. Zawsze jest fajnie mieć kogoś dla kogo jesteś kobietą najpiękniejszą na świecie, daje ci to niesamowitą pewność siebie.
Żeby zajść tak daleko zostawiłaś jakiś nawyk?
Tak. Ja myślałam, że każdy otrzymuje to co daje a nie jest tak. Wcześniej byłam bardzo uczuciowa. Jeśli ktoś mi mówił ''przyjdę za chwilkę cię odwiedzić'', czekałam w domu z talerzykiem sera i bałam się bardzo żeby nie wystawili mnie do wiatru. Nauczyłam się, że to nie tylko moje problemy, że cały świat jest taki sam. Kiedy znajdujesz się sama dochodzi do ciebie że nikt się tobą nie zaopiekuje lepiej niż ty.
Boisz się czegoś?
Bałam się samotności, ale już nie i nie, dlatego że mam towarzystwo. Tylko dlatego że odkryłam, że będąc z kimś możesz odczuwać najgorszą samotność.
Jesteś bardzo zdyscyplinowana, ale jaki jest przysmak dla którego odstawiasz dietę?
Ciasta i wino.
Czego nie lubisz robić?
Wstawać rano... To mnie sporo kosztuje i będzie przez całe życie. Jestem kreatywniejsza nocą.
Tak trudno jest wstać? Budzisz się kawą?
Uwielbiam to! Nie odmawiam sobie porannej kawki. Kocham kawę meksykańską ciemną i mocną. Nie lubię smakowych.
Kiedy ostatni raz zachowywałaś się jak dziecko?
Na planie przed chwilką, jak nagrywaliśmy scenkę i byłam z panem Cesarem Evorą. On leżał na łóżku szpitalnym i łóżko zaczęło dziwnie hałasować. Jego postać była obolała, ale ja nie powstrzymywałam śmiechu.